Najnowsze wpisy


mar 12 2017 Konfabulator
Komentarze (0)

Kondycja człowieka XXI w na podstawie książki Remigiusza Ryzińskiego „Konfabulator”

 

Wkraczając w świat powyższej książki należałoby prześledzić chociaż w najmniejszym stopniu bibliografię głównego bohatera, którego teorie są szeroko interpretowane oraz poddawane analizie przez autora.

 

Sigmund Freud (ur. jako Sigismund Schlomo Freud 6 maja 1856 r. w Příborze, zm. 23 września 1939 r. w Londynie) – austriacki lekarz żydowskiego pochodzenia, neurolog, twórca psychoanalizy; od 1938 r. mieszkał w Anglii. Mimo że Freud nie był filozofem w ścisłym tego słowa znaczeniu, jego koncepcje funkcjonowania umysłu ludzkiego, odrzucające racjonalność ludzkich wyborów i zachowań na rzecz czynników irracjonalnych i emocjonalnych, wywarły ogromny wpływ na filozofów, uczonych i artystów przełomu XIX i XX wieku. Ma też ogromny, wciąż żywy, wpływ na nauki o kulturze, religioznawstwo i inne nauki społeczne. 

 

Przypadki opisywane w tej książce nie są z punktu widzenia medycyny autorytatywnym punktem odniesienia, ale pewną literacką interpretacją historii tych ludzi, i to należy zaznaczyć na wstępie, żeby nie wywoływać burzy sprzeciwów. Wiadomo bowiem, że Freud nie był w wielu przypadkach autorytetem, przyznając się do tego, iż wiele przypadków nie zostało wyleczonych, w związku z tym teorie są z gruntu błędne i nie powinny podlegać analizie medycznej w ogóle. Przypadek małego Hansa pokazuje nam, jak mocno Freud wyolbrzymiał seksualne pobudki nadając im własne interpretacje znaczeń. Mając problemy sam ze sobą wartościował przypadki zgodnie z swoimi chorymi przekonaniami. 

 

Dziś każdy wie, że naturalnym jest zainteresowanie genitaliami w danym etapie życia i nie jest to spowodowane odchyleniami, ale naturalną sferą dojrzewania człowieka będącego w czasie intensywnego rozwoju zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Naturalna ciekawość świata i ludzi buduje naszą świadomość od momentu, w którym zdajemy sobie sprawę z swojej odrębności w wieku dziecięcym. 

Bardzo krzywdząca jest tak druzgocąca opinia zarówno dla rodziców jak i samego dziecka, traktując wszystkie przypadki na bazie tego jednego, najprawdopodobniej pokrzywdzonych było więcej dzieci, którym przyłatano łatkę homoseksualisty tylko dlatego, że sam Freud miał takie potrzeby. Okazuje się, że książka sięga dużo głębiej niż tylko do męskiego ego, ale też do głów dziewczynek, które z braku przynależności do populacji męskiej i posiadania członka, mają kompleksy i rozpoczynają życie z nadzieją na jego wyrośnięcie. Większej herezji w swoim życiu nie słyszałam. Jestem kobietą i może były we mnie myśli, aby dorównać mężczyznom, ale na pewno nie zazdrość o penisa. To, że rodzimy się dziewczynkami, a potem stajemy przed dylematem rodzenia i zajmowania dziećmi czy robieniem kariery, bardziej wiązałabym z wychowaniem.

 

Ojcowie i matki zazwyczaj determinują nasze życie, bo wychowują księżniczkę albo dziewczynkę na chłopaczka, jeśli daje się córce więcej przykładów twardości charakteru i podejścia męskiego lub gdy matka zajęta robieniem kariery pozostawia córkę na wychowaniu ojca, to z dziewczynki wyrasta męska postać kobiety, która w wieku dojrzewania odkrywa w sobie kobietę, lub też odkrywa ją dopiero w dojrzałym wieku. Jednak bardziej chodzi tu o mentalność niż o jakieś kompleksy. …"Kobieta to pewnego typu z natury łagodna, pasywna i skłonna do upokorzenia istota, która tylko czeka na to, by być bitą i wyzywaną. 

 

Ten głęboki Freudowski mizoginizm, będąc niesprawiedliwym i nierzeczywistym, podbudował niestety kulturowe postrzeganie kobiety w patriarchacie, na szczęście dziś już coraz rzadsze."… - a to mnie autor teraz rozbroił. Jak twierdzi nie jest szowinistą, a całość książki opiera się na stwierdzeniach o ugruntowanych poglądach typowych dla Freudowskiej nienawiści do kobiet. Nie oszukujmy się, ale autor nie pokazuje swojej czci kobiety, jako obiektu stawianego na piedestale, pokazuje natomiast swoją niechęć. Gdyby było inaczej, napisałby o tym, jak dziś wygląda życie kobiet. Gdy wraca z pracy do domu i dla niej dzień się jeszcze nie kończy, a mężczyzna nie rzadko siada z piwem przed telewizorem, dlaczego o takiej kobiecie mężczyzna nie napisze? 

Ciężkie jest życie kobiet, bo nadal pielęgnuje się teorie Freuda, obniża wartościowość człowieka płci damskiej, zapominając o emancypacji kobiet. Kiedyś kobiety nie miały praw i to tak silnie wgryzło się w podświadomość niektórych mężczyzn, że nie potrafią oni inaczej myśleć niż tak, aby nie dopuścić do równych praw dla kobiet. Konfabulacje - W zespole Korsakowa, jako psychiatryczna komponenta odznacza się zaburzeniami pamięci świeżej oraz problemami z przypominaniem sobie wydarzeń dawniejszych. Na początku choroby występują konfabulacje jako kompensacja defektu pamięciowego. Człowiek w procesie ewolucji uzyskał możliwość używania mózgu, jako jeden z nielicznych w rozszerzonym zakresie, naszym możliwościom dorównują takie zwierzęta, jak słonie czy małpy, jednak wszelkie wątki psychologiczno percepcyjne człowiek uzyskał wyłącznie dla siebie. 

 

W dzisiejszych czasach psychologia ewaluowała tak potężnie, że potrafimy pomóc poprzez terapię psychologiczną zarówno osobom z zaburzeniami behawioralnymi jak i skrajnym przypadkom w dziedzinie kryminalistyki. W połączeniu z dziedziną psychiatrii i medycyny współczesnej, można pozbawić wyrokowca jego tendencji do destrukcyjnego działania, a dziecku pomóc przejść przez piekło, w którym rozpoczyna swoje życie będąc w rodzinie alkoholowej. Mając na uwadze ten rozwój, nasze myśli nie są już ukierunkowane tylko w jednym wymiarze, ale na płaszczyźnie o wiele bardziej rozwiniętej, niż to miało miejsce w czasach życia Zygmunta Freuda. 

 

Książka "Konfabulator" już od samego początku wydała mi się bardzo kontrowersyjna i nie zgadzając się z interpretacją teorii Freuda napisałam swój własny artykuł, na temat pierwszego zetknięcia z tą książką. Wydaje się być bardzo monotematyczna i chaotycznie napisana, co sprawia, że nawet ciekawe wątki nikną w gąszczu jednolitego ujęcia tematu seks. Mój artykuł, wzbudził wiele opinii wśród kobiet na portalu społecznościowym w grupie facebooka. To uświadomiło mi, że nie jestem sama w negatywnych osądach tego rodzaju podejścia do ludzkiego ciała oraz myśli skupionych jedynie wokół tematu związanego z seksualnością. Pokazało mi to również w jaki sposób podejście do tego problemu zdeterminowało życie wielu kobiet i jak bardzo krzywdzące czasy to były dla kobiet. 

 

Czy zmieniły się tendencje w dzisiejszym świecie? 

 

Na to pytanie postaram się odpowiedzieć treścią artykułu. Artykuł zatytułowałam: "Otwiera oczy Remigiusz Ryziński", jako jedną z ciekawostek ostatnio napotkanych na swojej drodze życiowej. Miał to być jedynie artykuł, do którego nie wracałabym więcej, ze względu na bulwersujący mnie styl przedstawienia teorii Freuda, bo wiem o tym doskonale, że Zygmunt Freud nie skupiał się jedynie na teoriach dotyczących penisa czy waginy, miał równie ciekawe teorie dotyczące snów czy uciekania od myśli w podświadomy sposób. Interesuję się psychologią, jednak nie w takim zakresie, aby wiedzieć o tych wszystkich seksualnych teoriach Manifestujących rodzaje wyboru preferencji płciowych.

 

Jednak w ostateczności zmuszona zostałam do przeczytania tej książki, bo nie była dostępna żadna inna w bibliotece naszej uczelni. Dołączam artykuł, jako wstęp do rozwinięcia na temat całości książki, aby dokładniej przedstawić problematykę poruszoną między wierszami w poszczególnych jej etapach. Otwiera oczy Remigiusz Ryziński – autor głośnej książki pt „Wariatki Zygmunta Freuda kobiece przypadki”, czy też niedawno wydanej „Konfabulator". 

 

Ależ ten Freud ma kompleksy na punkcie penisa...To jest takie irracjonalne, a jednocześnie takie życiowe. Bardzo nie podoba mi się tematyka książki "KONFABULATOR", jestem całkowicie zdruzgotana, bo już teraz wiem skąd wzięły się zachowania mężczyzn, którzy kierują się stereotypami, a kobiety traktują jak podczłowieka... Filozofia szowinistycznego wywyższania mężczyzny ze względu na fakt posiadania penisa. Nie zgadzam się absolutnie z tą teorią. Mimo, że czasem wolałabym być facetem, to jednak tylko dlatego, że jest im po prostu łatwiej żyć. Jestem bardzo zdegustowana taką opinią szerzoną wśród notabene młodych osobników płci męskiej. Ale jak w tym powiedzeniu: „dobrego karczma nie zepsuje, złego kościół nie naprawi”, czy jakoś tak. Chętnie „wygarnęłabym” Freudowi za jego impertynencję i arogancki styl treści. Jak można wychowywać mężczyznę na takiego, który uważa kobietę za coś gorszego? 

 

Otóż pewnie sam otrzymał takie wychowanie w spadku po swoim ojcu i tak powielane są w kolejnym pokoleniu. Nieszczęśliwi chłopcy, a potem mężczyźni. Żenią się w przekonaniu, że żona będzie taka, jak matka, bo pokornie znosiła wszelkie wyskoki ojca...bo jest przecież kobietą. A tu „zong”, kobiety są wykształcone i mimo miłości do swojego mężczyzny i posiadania z nim gromadki dzieci, co raz częściej opuszczają dom zostawiając nawet dzieci, bo silny charakter ojca miażdży jej ego i sprowadza do emocjonalnego parteru, przy okazji źle nastawiając do matki swoje narybki. Uczą podejścia od podstaw... 

 

W dzisiejszych czasach to nie do pomyślenia, aby zniknął akcent silnej kobiety, którą próbują tłamsić media, społeczeństwo i nauka. Kobiety pracują tak samo ciężko, a zarabiają średnio o 30% mniej niż facet za tę samą pracę. Kobiety są lepszymi kierownikami, bo mają szarsze spojrzenie na sytuacje, zarządzanie. Szybciej wychwytują zmiany zachowań i nastrojów w zespole. Spełniają się w większości zawodów bo potrafią łączyć, życie zawodowe, z macierzyństwem, prowadzeniem domu, i życiem towarzyskim, a facet ledwo radzi sobie z życiem zawodowym. 

 

Kobiety jako partnerki w życiu zawodowym i osobistym kierują się intuicją, której mężczyźni nie posiadają, dlatego warto słuchać kobiet. Również siła psychiczna jest większa u kobiet, potrafią więcej wytrzymać niż nie jeden facet. chłopcy się rodzą słabsi bo np., jeśli chłopiec urodzi się w 8-mcu to marne są jego szanse na przeżycie, a dziewczynki normalnie się rodzą w tym okresie... zresztą mężczyzn jest o 50% mniej niż kobiet. 

 

W małżeństwie np. mężczyzna jest szczęśliwy, gdy ma ostatnie zdanie, a brzmi ono " masz rację kochanie". Ideą tego stwierdzenia jest pozytywne nastawienie do świata...., bo po co się kłócić, lepiej się całować, a i tak każdy mężczyzna powinien zadać sobie pytanie, czy lepiej mieć rację, czy być szczęśliwym? Czego to ja się „na starość” dowiaduję..., ale wcześniej jakoś mnie nie ciągnęło do takiej tematyki. Mimo, że Freud nie był filozofem mamy analizować jego interpretacje funkcjonowania ludzkiego mózgu... 

 

Chyba najwyższy czas obalić te teorie...

Uważam, że są przestarzałe i mocno nieaktualne... Kto wie, może to dlatego mężczyźni uważają się za kogoś lepszego niż kobiety i z góry przypisują kobiecie prace, które od zawsze wykonywały nasze babki i prababki... A dlaczego ja mam być ta gorsza i myć klozet, a nie facet? Szereg życiowych doświadczeń nauczyło mnie, że mężczyzna nie musi być arogancki w stosunku do kobiety, żeby pokazać jej swoją wyższość. 

Niższe zarobki, gorsze stanowiska pracy, biorąc pod uwagę takie same kwalifikacje... Nawet, gdy kobieta posiada doświadczenie i niezbędne wiadomości, nie jest traktowana tak poważnie, jak mężczyzna. Musi zazwyczaj udowodnić, że nie jest wielbłądem. To bardzo przykre, że żyjąc w dzisiejszych czasach, gdzie kobieta pracuje na równi z mężczyzną, wracając do domu odrabia pańszczyznę i zaczyna drugi etat, a pan i władca z pilotem w ręku, bo przecież zmęczony ogląda tv. Tak nie może być, aby przestarzałe teorie mogły decydować o poglądach i szczęściu wielu ludzi. 

 

To tak samo, jak wpajano nam ideały wielkich poetów, którzy okazywało się, prowadzili hulaszczy tryb życia, a potem przy tego typu libacjach alkoholowych powstawały różnego rodzaju bohomazy poezje i poematy, a my uczyliśmy się je interpretować... Co autor miał na myśli? Skąd my to mamy wiedzieć? Chyba trzeba zejść do poziomu poety i napić się okrutnie, aby zrozumieć? 

 

W szkołach powinny funkcjonować zupełnie inne, istotne aspekty wiedzy, jak asertywność, techniki radzenia sobie ze stresem, techniki autoprezentacji, techniki sprzedaży... W dobie nowoczesnych technologii, cyfryzacji i nadmiaru informacji my opieramy się na tych samych zasadach kształcenia co nasi dziadkowie...trochę to niepoważne, trochę śmieszne i żałosne jednocześnie. Mnie od początku nasuwa się inne pytanie, po co analizować przestarzałe teorie, zamiast brnąć do przodu i rozwijać swoje potencjały? Widocznie tak kontrowersyjne teorie, jak w książce „Konfabulator”, są potrzebne, dla celów typowo literackich, aby można było zaprezentować swój punkt widzenia i skrytykować refleksję autora. 

 

Mam nadzieję, że doczekam czasów, w których młodzież będzie silna i kreatywna a jednocześnie pozbawiona nieuczciwego podejścia do życia. Bo tylko wtedy będziemy szczęśliwi, gdy nie będą się pojawiały w naszym życiu fałszywe teorie przynależności do lepszej populacji tego świata... 

 

Po spotkaniu z autorem Remigiuszem Ryzińskim w naszej uczelni Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania, dowiedziałam się, że nie jest on szowinistą i przeciwnikiem kobiet, jednak metodą dedukcji wywnioskowałam inaczej, bo nawet, gdy mówił o kobietach, zdawał się tylko wspomnieć przelotnie, natomiast wypowiedzi o mężczyznach traktował bardzo szczegółowo i niemal rozkładał wypowiedź na czynniki pierwsze. 

Wnioskuję, że jednak przynależność do męskiej płci jest mocno zaakcentowana w życiu autora i to skłoniło go do napisania tej książki. Pod przykryciem Freudowskich teorii rozwinął ponad wszelką wątpliwość to, co tak naprawdę głęboko tkwi w nim samym. 

To jest oczywiście moja teoria jaką mogę wysnuć po przeczytaniu książki i spotkaniu z autorem. Jeśli wolno mi mieć własne poglądy wyrażam je w sposób bardzo szczery i mam nadzieję, że zostanie uszanowana moja opinia, tak jak ja szanuję poglądy innych ludzi. 

 

Jest wiele do naprawienia w naszym społeczeństwie i nie pomogą tu żadne popadania ze skrajności w skrajność, mam tu na myśli feministyczne teorie traktowania mężczyzn, ale obopólna zgoda, zamiast walki o „swój kawałek podłogi”. Jestem prawie pewna, że gdyby zlikwidowano biedę i alkoholizm, nasze rodziny zaczęły by normalnie funkcjonować i nie pojawiały by się tego rodzaju powielane zachowania z ojca na syna, gdzie często w życiu mężczyzn towarzyszy agresja i arogancja. Takie pobudki aktywują przecież w człowieku niezdrowe przeświadczenie o wyższości, byciu niemal bogiem, a co za tym idzie pogwałcenie praw człowieka, jakim jest kobieta. 

 

Biorąc jednak pod uwagę temat „Gender” poruszany w książce zastanawiam się, czy nie zostały przekroczone jakieś granice w drugą stronę i powstały pokolenia chłopców zniewieściałych, którzy przesadnie dbają o swój wygląd, nie zwracając uwagi na priorytety wokół nich. W dzisiejszych czasach chłopcy muszą koniecznie dorównać dziewczynkom w czasie, który spędzają w łazience i przed lustrem. Jest to na tyle absorbujące zajęcie, że nawet nie dostrzegają, iż właśnie spóźnili się na spotkanie. 

 

Teorie o libido są równie ciekawe, w dzisiejszych czasach, tak jak poruszane w książce aspekty na ten temat. Kobieta w wieku 30-40 lat teoretycznie pasuje pod kątem potrzeb seksualnych do młodego mężczyzny w wieku 18-30 lat, kto wie, może w niedługim czasie, takie związki się pojawią w większości, skoro jest to naturalne. Jednak logicznie patrząc na tego rodzaju dopasowanie, kobieta zapewne posiadając dużą ilość lub nawet kilku partnerów życiowych, może młodzieńca zarazić chorobami, które będą miały wpływ na jego potomstwo z młodą kobietą, której również może wyrządzić krzywdę zarażając ją np. wirusem HPV złapanym od starszej partnerki. To wszystko jest bardzo logiczne, jednak życie weryfikuje i sytuacje życiowe układają się bardzo różnie. 

 

Analizując nadmiernie swoje życie można dojść do wniosku, że wszystkiego powinniśmy się wystrzegać, co może stanowić przyczynę wielu chorób w tym depresji, bo stres towarzyszący nadmiernemu analizowaniu przypadków, może nas po prostu strawić a wtedy już blisko do raka czy innych chorób cywilizacyjnych dzisiejszych czasów. Dlatego uważam, że nadmierne analizowanie przypadków i ogólnie naszego życia jest zgubne w skutkach. Jak to przysłowie mówi: „nieświadomi żyją dłużej” i tej teorii bym się trzymała, aby po prostu nie zwariować, bo w dzisiejszych czasach trzeba dbać zarówno o sferę fizyczną jak i psychiczną, tą ostatnią może nawet bardziej, bo jeśli podupadniemy na zdrowiu psychicznym, to i zdrowie fizyczne nam nie pozwoli żyć normalnie. Kondycja człowieka XXI w jest w opłakanym stanie, ale nie jest przesądzony jeszcze nasz kres, trzeba walczyć do końca i się nie poddawać. 

 

W uporządkowanej głowie i życiu rodzą się same dobre pomysły i tą myślą się kierujmy, bo na wszystko jest odpowiednia pora i miejsce, dlatego porządek warto mieć wszędzie - w myślach, w szafie i w życiu osobistym. Mimo ogromnego chaosu życiowego, powinniśmy kierować się zdrowym rozsądkiem we wszystkim trzymać umiar i nie przesadzać z nadmiernym myśleniem i analizowaniem zachować naszych czy innych. Ważne aspekty życia, o których powinniśmy pamiętać to zdrowy tryb życia, odpoczynek i zdrowe odżywianie, jeśli zachowamy proporcje będziemy żyć długo i szczęśliwie. Jednak najbardziej istotny jest stres, należy pamiętać, aby było go jak najmniej i abyśmy potrafili go ujarzmić, bo stres zabija.

sty 19 2008 Asia i Romek - Opowiadanie Czarka część...
Komentarze (0)

Część1

TYTUŁ: Ucieczka przed pająkiem

Mam na imię Asia mam 10 lat.

A to mój brat Romek ma 8 lat.

 

-Wszystko zaczęło się rok temu.

Jak zobaczyłam mojego taty maszynę do zmniejszania.

Tata nie wiedział ze się tym bawię.

Pewnego dnia pokazałam to bracie.

Bawił się nią jak zabawką.

Aż nacisnął guzik.

Promień doleciał do nas najpierw do mnie a potem do Romka.

I się zmniejszyliśmy i zobaczyliśmy PAJĄKA zaczęliśmy uciekać.

Powiedziałam

-Romek do fotelu, będziemy się wspinać.

Po paru minutach byliśmy na szczycie.

Romek powiedział, ze znalazł linijkę.

Ja powiedziałam-

I co z tego.

Może pójdziemy po niej na szafę.

Dobrze-

Powiedziałam.

Ale będzie trudno ją postawić na szafę, ale spróbujemy.

Powiedziałam

Po godzinie udało się i prześlijmy na szafę

 A tam były  2 pająki.

Powiedziałam

Krzyknij Jak najmocniej możesz

Dobra !!!

I się wystraszyły.

Koniec części pierwszej.

sty 19 2008 Opowieści z przeszłości
Komentarze (1)

„Szok za szokiem” (Wspomnienia z II Wojny Światowej), notatka z 2005 roku.

 

Irena miała wtedy 14 lat, to wspomnienie wywarło na niej ogromne emocje, tak jakby to zdarzyło się 2 lata temu a minęło już 66 lat.

Okupacja:

 

Wybuch wojny opisywany jako niesamowity wstrząs dla cywilnej ludności. Pierwsze bomby puszczane były na obiekty wojskowe i użyteczności publicznej. „Nikt nie sądził, że uderzą też na domy cywilów”. Dzieci biegały zobaczyć leje po bombach, traktowały to jako ciekawostkę, nie wiedzieli co tak naprawdę ich czeka.

 

To co pamięta to migawki, które emocjonalnie utkwiły w pamięci. Po zbombardowaniu punktów strategicznych, bomby zaczęły spadać na budynki cywilne. Pamięta Jak pocisk uderzył w dwupiętrowy dom, zatrzymał się na parterze, nie ruszając pierwszego piętra, natomiast czteropiętrowy runął cały, tam mieszkali Żydzi.

Kiedy były te naloty ludzie chowali się do piwnic. Kiedyś nie było takich małych komórek, tylko wielkie piwnice, w których przetrzymywało się wszystkie zapasy żywności, ziemniaki, słoiki z zapasami i węgiel.

Ircia pamięta Jak Mamusia przytulała młodsze rodzeństwo, wszyscy w piwnicy okropnie się bali a budynek, aż cały drżał. Bogaci i Inteligenckie środowiska wiedziały wcześniej o rozmiarze zapowiadającego się tragizmu, że będzie wojna. Ci którym się udało uciekli z Polski na zachód, a Ci biedni, Jak owieczki a raczej, jak bydło uciekali w popłochu główną ulicą Siedlec po za rejony miasta…

Irena przypomina sobie makabryczne przeżycie z tej ucieczki, kiedy wszyscy biegli zaganiani przez kolejne bomby, jak bydło zaganiane przez kowbojów, bomba uderza w budynek po prawej, to cały tłum rusza na lewą stronę ulicy, jak po lewej to na prawą…

Jest jeden taki fragment, kiedy to jechał w tym tłumie rozpędzony motorem jakiś człowiek, Tatuś Ireny trzymał dwu-letniego braciszka Niuśka, ten motorem uderzył w Tatusia i wybił mu dziecko z rąk tak, że poleciało do góry i spadło prosto na głowę. Nikt nawet nie zwrócił uwagi na to co się stało. Mamusia krzyczała „Zabił dziecko, zabił mi dziecko”, ale nikt nie przejmował się, biegli dalej. Niusiek tylko skrzywił twarzyczkę. Już po za granicami miasta, tam gdzie były wiejskie chałupki, stawy i pola, bomby nie spadały, mogli trochę odpocząć. Kiedy usiedli Irena przypadkowo dotknęła ręką swojej łydki i włożyła palce w ranę „wielkości małej piąstki dziecka”. W tym szoku i zamieszaniu nawet nie czuła, że jest ranna. Dopiero jak zobaczyła swoje białe tenisówki, całe we krwi „Aż chlupało”, poczuła ból. Starsza siostra Ireny pobiegła do jednej z chat i przyniosła białe koszule. Nie mieli żadnych opatrunków, darli koszule, żeby podwiązać ranę i zatrzymać krwotok. Irena mówi, że Siostra nie wstydziła się tak wejść do obcej chaty i poprosić o jakieś czyste szmatki, Ona wtedy miała 18 lat.

Po opatrzeniu rany znaleźli jakąś chałupę, żeby w niej przeczekać. Pamięta, że jak wchodzili do środka to przy ołtarzyku modliła się jakaś grupka osób „ Jak trwoga to do Boga”.

W tej chacie, jak już się rozsiedli i odpoczywali, Irena zobaczyła Niuśka stojącego w drzwiach, nagle oczy jego wywróciły się białkami i zaczął się cały trząść. Krzyknęła do Matki „Mamusiu Niusiek…”. Wynieśli go przed dom, drgawki nie ustawały. Nie było lekarza, szpitala, ale w końcu znaleźli jakiegoś żydowskiego znachora. Dziecko powinno znaleźć się w szpitalu, ale to było nie możliwe. Kazał przynieść pijawki ze stawu, więc męszczyźni poszli i nazbierali pijawek, które przykładali potem do główki dziecka. Te opijały się krwią, aż napęczniałe odrywali i przykładali nowe… Ten Niusiek ma dziś 68 lat.

 

Nie wszyscy Niemcy byli okrutni i nie wszyscy chcieli kontynuować tą wojnę. Pamięta jak przychodzili do ich sklepiku niemieccy żołnierze w rozweselonych grupkach, śmiali się i dowcipkowali. Zwróciła jednak uwagę na jednego, który przychodził sam. Na ulicach też nie chodził w grupach. Któregoś dnia w sklepiku podszedł do Ireny i opowiedział swoją historię.

Otóż Matka jego była Niemką, ojciec był Polakiem a on sam w Berlinie przed wojną studiował Prawo. Miał na imię Janek. Nie odpowiadało mu bycie Niemcem. Wcielony został do niemieckiego wojska, żeby ratować majątek rodziców. Chciał przejść na polską stronę, bardziej poczuł się Polakiem. Chciał walczyć za Polskę i poprosił Irenę o pomoc. Ona opowiedziała o wszystkim Ojcu. Pomogli mu, dali cywilne ubranie i pozwolili spać w przybudówce. Przydał się do pracy w charakterze producenta tekturowych pudełek w sklepiku. Któregoś dnia do domu wszedł niemiecki kapelan wojskowy i zobaczył Janka a ten w tym strachu zapomniał, że miał udawać Polaka o innym nazwisku, uwierzył też, że ksiądz go nie wyda i kiedy ksiądz powiedział coś do niego po niemiecku to i Janek zaczął rozmawiać po niemiecku. Chwilę porozmawiali Janek coś tłumaczył i ksiądz wyszedł. Tatuś przeczuwał, że będzie coś nie tak i kazał Jankowi jechać do Warszawy. Tam Janek wstąpił do AK…

Natomiast tej nocy do domu przyszło gestapo z bronią. Pytali o Janka, „Gdzie jest ten człowiek?!?” Tatuś powiedział, że nie wie, był tu kilka dni a teraz nie wie gdzie on jest.

To co dziwi Irenę do tej pory, to, że nic im nie zrobili. Jeden Gestapowiec poklepał Irenkę po policzku i poszli. Po Janku słuch zaginął na jakiś czas.

Któregoś późnego wieczoru Irena jak zwykle czytała książkę, była cisza, nagle usłyszała jak ktoś szura po ścianie i za chwilę ciągnie za klamkę „Tatusiu ktoś rusza klamka”, okazało się, że to Janek. Brudny, wymęczony i zawszony. Mamusia kazała mu się umyć, ostrzygła mu włosy i dała mu coś do wysmarowania się a ubrania spalili. Opowiadał o swoich losach.

Janek z jednostką AK ruszyli na Wschód – Atak pod Leningradem, stamtąd przywlókł się do nich, żeby się nim zajęli. (Jak to jest, ten człowiek miał wybór, mógł przecież żyć dobrze w niemieckim mundurze, jednak wybrał dobro i jednocześnie cierpienie, bo poczuł się Polakiem). Janek zginął w Powstaniu, jego rodzina przyjechała z Niemiec po zwłoki, już po wojnie była ekshumacja. Irena pamięta nazwiska: Franciszek Bolko to jako Polak a tak naprawdę Ławicki. Janek był jasnym blondynem o typowych niemieckich rysach, może dlatego ten ksiądz zorientował się od razu, że to Niemiec.

W czasie okupacji zginął też Ireny starszy brat Ryszard, miał wtedy 17 lat, znalazł go ojciec.

 

Babcia moja Irena pamięta jaka była bieda i przez ogrodzenie Getta żydowskiego podawała jedzenie Żydom. Pamięta, jak szła z koleżanką Aluśką gdzieś na obrzeżach miasta i widzi jak biegnie do nich jakiś chłopczyk, miał z 10 lat, dobiegł do nich wystraszony jak zwierzątko, to było żydowskie dziecko. Zapytał o drogę do lasu, odpowiedziały i pokierowały go jak ma trafić. Babcia zastanawia się, czy dotarł do lasu, gdzie była partyzantka i mógł uzyskać pomoc.

 

Babcia mówi, że to historia, jak tysiące innych podobnych z tego okresu, ale dla mnie jest o wiele bliższa, bo to moja Kochana babcia przeżywała. To wszystko jest bardzo ciekawe, ale jednocześnie bardzo tragiczne. To co Ci ludzie przeżywali nie da się odzwierciedlić na papierze. Tragedia za tragedią. Szok za szokiem.